Felieton - dr hab. Tomasz Bojar-Fijałkowski prof. ucz. Prorektor ds. Nauki i Jakości Kształcenia Powiślańskiej Szkoły Wyższej
„Cóż tam, panie, w polityce?”
„Chińcyki trzymają się mocno!?” Tak przed przeszło stu laty pisał w pierwszych dialogach „Wesela” Stanisław Wyspiański i chyba się to, mimo upływu czasu, nie zmieniło. Gdyby nie fakt, że o Kraj Środka mi chodzi, nie pytałbym w felietonie o politykę, szczególnie nie w jego tytule. Na niej wszakże zna się w Polsce każdy, nawet dziecko, a zarazem po długim wyborczym maratonie chyba wszyscy mamy jej już trochę dość. Jest przecież tyle ciekawszych rzeczy na świecie! Choćby owe Chiny.
Kraj coraz popularniejszy, nie tylko gospodarczo, ale i turystycznie. Koledzy aktualnie biegają po wielkim murze, śląc zdjęcia poprzez jeden z komunikatorów: rowery, kaczka po pekińsku, Plac Niebiańskiego Spokoju, Zakazane Miasto. Aż miło popatrzeć. Przypomina mi się podróż w te miejsca sprzed kilkunastu laty z ponad tygodniową wizytą studyjną. Poza stolicą odwiedziliśmy wtedy Kanton, czyli Guǎngzhōu, i Yinchuan w prowincji Ningxia. O ile ten pierwszy zachwycał klimatem, budowlami i kuchnią, o tyle ten drugi jako mocno prowincjonalny, z populacją porównywalną zaledwie do Gdańska i kuchnią halaal nie pozostawił po sobie aż takich wrażeń. Za to nasza grupa Europejczyków, z Polski, Czech, Węgier i Serbii, w Yinchuan przykuwała uwagę na tyle, że miejscowa ludność robiła sobie z nami zdjęcia, dziś zwane „selfie”. Później tylko w Bangladeszu spotkało mnie coś podobnego.
Gdzie jak gdzie, ale w prowincji Ningxia opodal Mongolii łatwo zdać sobie sprawę, że angielski nie jest równie dobrze znany na całym świecie. Dlatego należy uczyć się języków obcych! Znajomy (nazwisko do wiadomości Redakcji, szczególnie że to członek kierownictwa jednego z resortów) zwykł przywoływać słowa swojej babki, że należy znać języki sąsiadów, szczególnie takich, jakich ma Polska. Ale czy dziś komuś czeski się aż tak przydaje? Moje doświadczenie z sąsiadami z południa jest takie, że przy odpowiedniej dozie dobrej woli, a czasem napitków, porozumiewamy się doskonale rozumiejąc w mig.
Za to z Chińczykami już tak łatwo językowo nie jest, o czym donoszą właśnie koledzy z okolic Szanghaju. Chcieli kupić kurczaka, a dostali surową rybę. Odsuwając żarty na bok, widać coraz większe zainteresowanie chińskim ze względu na silną i tylko wzrastającą pozycję gospodarczą tego kraju. Syn kolegi, student politechniki zainteresowany przemysłem kosmicznym, podjął naukę chińskiego widząc w tym szansę na ciekawą pracę w przyszłym zawodzie, szczególnie znając już angielski i podstawy rosyjskiego. Nie chwaląc się powiem, że córka moja – Patrycja – znana też z łam naszego magazynu, także od pewnego czasu rysuje takie dziwne krzaczki i coś pod nosem artykułuje choć mało zrozumiale. W następnym felietonie, jak Bóg da i Allah pozwoli, napiszę więcej skąd u niej takie właśnie zainteresowania.
Ale czy tylko „Chińczyki trzymają się mocno!?”. Sądząc po niedawnej corocznej Gali Pracodawców Pomorza, jaka odbyła się z Amber Expo, pomorscy przedsiębiorcy też trzymają się mocno. Szereg nagrodzonych, wiele znakomitości i tylu gości, że dopiero z mediów społecznościowych po imprezie zorientowałem się, że bawiliśmy się de facto ramię w ramię z Grażyną Wiatr, nie spotykając się przez cały wieczór. Domniemam, że obszerna fotorelacja z gali jest na łamach tegoż numeru „Magazynu Pomorskiego”, choć niestety bez mojego zdjęcia z szefową naszego wydawnictwa.
Co jeszcze trzyma się nieźle? Polska gospodarka, która – jak wskazują popularne w internecie grafiki – osiągnęła poziom PKB porównywalny z 10 krajami Europy Środkowo-Wschodniej razem wziętymi. Co więcej, według prognoz MFW nasz kraj już w tym roku przegoni Japonię pod względem PKB per capita w parytecie siły nabywczej. Należę do pokolenia, które choć z dzieciństwa, ale jednak pamięta zapowiedzi Lecha Wałęsy o budowie drugiej Japonii. Nie sądziłem, że to było na poważnie!
Nie tylko „Chińczyki trzymają się mocno”. Mocno trzymają się też młodzi, zdolni Polacy. Młodzież, wychowana już bez kompleksów i bez barier, zaskakuje swoją pomysłowością, innowacyjnym myśleniem, kreatywnością. Dziś z niedowierzaniem słuchałem o naukowym dorobku licealistów nagradzanych w pięknych sala ratusza na Korzennej podczas finałowej gali konkurs z biologii im. Małgorzaty Dominiak. Wydarzenie to organizuje od 26 lat prof. Piotr Dominiak, od pewnego czasu z pomocą Klubu Rotary Gdańsk-Sopot-Gdynia. W ramach tej pięknej i mądrej inicjatywy już ponad 300 uczniów w Pomorza dostało nagrody oraz, co zapewne ważniejsze, motywację do dalszej pracy i zdobywania sukcesów. Tegoroczni finaliści, wybitni młodzi ludzie już w liceach prowadzą projekty badawcze, publikuję artykuły naukowe i współpracują z najlepszymi uniwersytetami na świecie.
W natłoku codziennych trudów często nie zauważamy tych wszystkich naszych wspólnych sukcesów w sferze rozwoju, gospodarki, nauki czy kultury, a szkoda. Jako Polacy lubimy niestety narzekać. Może gdybyśmy byli uważniejsi i bardziej pozytywni to i w polityce działoby się lepiej?! Póki co trzymajmy się mocno, jak Chińczyki.