PR-owe ABC, czyli E – jak elastyczność języka

Anna Fibak
Anna Fibak
Partnerka PR w agencji
Around Brand Consulting.
Wspiera firmy w tworzeniu
strategii komunikacyjnych
i realizacji skutecznych
działań public relations.

Felieton Anny Fibak 

PR-owe ABC, czyli E – jak elastyczność języka


„Chodzi mi o to, aby język giętki
Powiedział wszystko, co pomyśli głowa:
A czasem był jak piorun jasny, prędki,
A czasem smutny jako pieśń stepowa,
A czasem jako skarga nimfy miętki,
A czasem piękny jak aniołów mowa...”

Juliusz Słowacki

„Aby język giętki powiedział wszystko, co pomyśli głowa…” to marzenie każdego specjalisty i każdej specjalistki public relations. To także pragnienie każdego menedżera, który zatrudnia agencję PR. 

Sprawne posługiwanie się słowem w mowie i piśmie to jedna z podstawowych umiejętności niezbędnych w PR. Prowadzimy spotkania, wypowiadamy się w mediach, przygotowujemy komunikaty i informacje prasowe, piszemy teksty blogowe, posty do mediów społecznościowych, opisujemy produkty i usługi naszych klientów, a nawet jako autorzy-cienie, ghost writers, opracowujemy dla nich mowy okolicznościowe: laudacje, wystąpienia związane z ważnymi wydarzeniami czy – pozostając w grudniowym klimacie – życzenia świąteczne. Raz piszemy formalnie, raz ekspercko, innym razem lekko i z humorem, a za chwilę z empatią i żalem. Raz tekst musi być długi, innym razem cały przekaz trzeba zmieścić w zaledwie kilku krótkich zdaniach. 

Doświadczony PR-owiec pisząc zawsze wczuwa się w potrzeby nadawcy i odbiorcy komunikatu. Nie jest to łatwa sztuka! To często jak próba godzenia ognia z wodą. Szczególnie w sytuacjach, w których treści trudne, skomplikowane, podane hermetycznym, branżowym żargonem, przełożyć trzeba na język zrozumiały przez „statystycznego Kowalskiego”.

Tu mała dygresja. Skoro o „statystycznym Kowalskim” mowa, to jakiś czas temu media obiegły szokujące dane, mówiące o tym, że co szósty polski magister jest analfabetą funkcjonalnym (osoby dotknięte analfabetyzmem funkcjonalnym nie rozumieją tekstów pisanych; łączą litery w słowa, słowa w zdania, ale nie rozumieją przekazu). To fałszywa informacja, typowy fake news, wynikający z pogodni za tanią sensacją lub… braku umiejętności czytania ze zrozumieniem. 

Wróćmy jednak do językowej elastyczności – tym razem rozumianej nieco inaczej. Specjaliści i specjalistki PR stają bowiem przed jeszcze innym wyzwaniem. Nie tyko przekładania trudnego na proste, ale również języka słów na język obrazów. Tak! Żyjemy w obrazkowym świecie. W pędzącej rzeczywistości, wśród galopujących zadań, nasze mózgi bombardowane są niezliczonymi bodźcami, również niezliczonymi informacjami. Chłoniemy je więc coraz częściej obrazami, nie słowami. Bo tak jest szybciej, może wygodniej. Nie czuję się ekspertką, by wyrokować, czy to dobrze czy źle i jak wspomóc nasze mózgi w codziennym działaniu (zainteresowanych kieruję z przyjemnością do pierwszej polskiej brainolożki Marzeny Grochowskiej). Tak się po prostu dzieje, a PR-owcy muszą w swojej działalności mierzyć się z tym wyzwaniem. Jaki wykres lepiej zobrazuje dane? Jak rozrysować graf, by najlepiej pokazał zależności? Jaką ilustrację dodać, by oddała nie tylko treść, ale też emocje, które ta treść niesie? Elastyczny językowo PR-owiec to potrafi!

PS. W tradycyjnej wróżbie „na roczek” bez wahania chwyciłam wieczne pióro. Wyraźny znak, że operowanie słowem będzie ważną częścią mojego życia :-) I jest! Jeśli więc mają Państwo potrzebę opisania nieopisanego, przełożenia trudnego na zrozumiałe albo zapisania słowa obrazem, zapraszam! Korzystając zaś z gościnnych łamów „Magazynu Pomorskiego”, życzę Państwu po prostu radosnych świąt i dobrego nowego roku.