Liczę, że się spotkamy

Alina Kietrys
Alina Kietrys
Dziennikarka, publicystka, nauczyciel akademicki na Uniwersytecie Gdańskim

Nie mogę patrzeć spokojnie, co się wyprawia w związku z tzw. zelżeniem pandemicznym. Zaczarowany świat wolności i beztroski rozpostarł skrzydła.

Liczę, że się spotkamy

Nie mogę patrzeć spokojnie, co się wyprawia w związku z tzw. zelżeniem pandemicznym. Zaczarowany świat wolności i beztroski rozpostarł skrzydła. W sklepach ruch i popychanie, nachodzenie i najeżdżanie wózkami na siebie, po galeriach ganiają klienci w jakimś bezmaseczkowym amoku. Żadnej albo prawie żadnej reakcji ze strony obsługi sklepów. Nie pomagają delikatnie zwracane uwagi ani prostackie przygadywania. Trwa po prostu swoisty i bezpretensjonalny karnawał bezmyślności. Rozumiem łaknienie normalności. Sama na nie cierpię. A jednak mimo wszystko trudno mi pojąć i przyswoić bezmyślność i brak wyobraźni.

Nie robią już na mnie wrażenia ani antyszczepionkowcy, ani płaskoziemcy. Od czasu, kiedy nauka w wielu szkołach średnich przypomina przede wszystkim gonitwę młodych mózgów za umiejętnym wpasowaniem się w testy, mam wrażenie, ba! nawet pewność, że między moją edukacją w tamtym absolutnie złym systemie a dzisiejszą wspaniałą edukacją testową istnieje przepaść. My, czyli tacy jak ja, bliżsi „srebrnemu tsunami”, czytaliśmy lektury, bo nauczyciele konsekwentnie zadawali sobie trud i sprawdzali pilnie naszą znajomość akcji utworu i rozumienie tzw. problemów literackich w „Zemście” czy „Ludziach bezdomnych”, że o „Dziadach” i „Kordianie” nie wspomnę. Nauczyciele też często powtarzali, że cywilizowany człowiek, który chce uchodzić za inteligenta, zna kanon rodzimej literatury, a i europejska, i światowa również nie powinna być mu obca. Mobilizowali nas do gromadzenia własnej biblioteki, bo świat bez książek uważany był za prymitywny i bezduszny, a co najważniejsze – służył utrwalaniu prymitywnej głupoty w mózgach nawykłych do lenistwa. Również przedmioty ścisłe i biologiczne były w modzie, bo wspierano je ciekawymi publikacjami, które mogły otwierać świat. A jeszcze do tego filozofia, logika i nawet przez jeden okres, czyli dzisiejszy semestr – astronomia. Różnorodność – to była moja edukacja. O profilach wtedy nikt nie słyszał.

Dzisiaj maturzysta przez półtora roku nie chodził do szkoły, nie miał wymarzonej studniówki, pobierał nauki zdalnie, to znaczy pobierał, jak się program na zoomie albo teamsach nie wysypał. Albo jak uczeń zdążył wyjść z łóżka na ósmą i nie zasypiał przed komputerem. Ale wiadomo, pandemia dotknęła wszystkich, więc oczywiście maturzystów też. Skutki tej niedorobionej edukacji będą odbijały się bez wątpienia. Co bardziej ambitni na własną rękę dorabiają, doczytują, ile się da. Ale nie wszyscy mają takie samozaparcie. Teraz czekają na wyniki matur do 5 lipca. Z rozmów, które prowadzę często nie tylko z maturzystami, ale też ze studentami, wiem, że widzą zalety zdalnego nauczania, ale generalnie narzekają, że to nie jest ich wymarzony sposób na zdobywanie wiedzy.

Nie dziwota więc, że coraz więcej będzie „sceptyków” i tych niby „wątpiących”, a tak naprawdę po prostu niedouczonych, podważających nawet sensowne akcje i działania, które mogą przynieść im życiowe bezpieczeństwo. Coraz mniej ludzi chce się szczepić, bo im jakiś czip, albo obce białko wprowadzą do organizmu jacyś bliżej niesprecyzowani „oni”, lub wykorzysta lobby farmakologiczne. Ręce opadają. Wśród tych „gadaczy” są też niby-naukowcy z tytułami. Psychoza powikłań poszczepiennych utrwala się w najlepsze. Uf! Nie wiadomo, jak to tłumaczyć. Słabą edukacją? Pewnie też. Nie wiadomo, jak przekonywać, skoro i tak wszyscy wszystko wiedzą lepiej, choćby z Internetu. Doktor google nie tylko leczy. 

Podziały więc stały się powszechne. Trwa wojna polityczna, ekonomiczna, plemienna, damsko-męska, międzypokoleniowa, międzywyznaniowa, między działkowcami, między miłośnikami papużek i kanarków, między kociarzami i psiarzami…Za chwilę nie będzie można nikogo o nic zahaczyć, żeby się nie narazić. Opamiętanie – to jedyne słowo, które mnie jeszcze kręci. Kiedy nadejdzie? Nie wiem. Ale namawiam na rozsądek wakacyjny i życzliwość wobec zaszczepionych współziomków. 

Dobrych wakacji z dala od tłumów w sklepach, tłoku na plażach, w lesie i w samolotach. Myślmy o sobie. Liczę, że się spotkamy w zdrowiu.

Alina Kietrys 

Alina Kietrys, dziennikarka,
publicystka, nauczyciel akademicki
na Uniwersytecie Gdańskim